Rząd na diecieWkurzyło do cna pana premiera,
Że rząd miast rządzić żarcie wyżera.
Zdenerwowały, do głębi duszy,
Sceny, gdy wkoło trzęsą się uszy.
Wszak widok wkurzyć mógł, gdy rząd siada
I jeden z drugim wnet coś podjada.
Ledwo Ministrów Rada się zbierze,
Wnet łapy VIP–ów ponoć w deserze,
Do żarcia władza z miejsca się klei!
Rejwach jak w barze, z „Misia” Barei.
Takie narady istną są męką!
Zamiast coś radzić ruszają szczęką.
Jednego rączka w ciasteczek kupie,
Drugi jabłuszka rodzime chrupie,
Trzeci paluszki słone zajada…
Co jest do diabła! Bar czy narada?
Koniec z tradycją rządu hulaszczą!
Nic tylko jedzą, jedzą i mlaszczą.
W Radzie Ministrów spokój konieczny,
Tu się pracuje, tu nie bar mleczny.
Wkurzył się premier, kuchty pogonił
I po wsze czasy żarcia zabronił.
Od dziś ministrom przyszło niestety,
Rygorom ścisłej poddać się diety.
Ze stołów nikną szklanki, talerze…
Czy jeść nie będą? Ja w to nie wierzę.
Przecież w Polaku tkwi jak znak wodny,
Że furda z pracą kiedy jest głodny.
Już krąg ministrów, w sprawie jedzenia,
Zamierza ponoć przejść do podziemia.
Taktykę tworzą nową pospołu,
By jeść, jak w szkole, chyłkiem spod stołu.
Znów do konspiry wyraźnie suną,
Bohaterowie walki z komuną.
Niezła się kroi, kurde, afera,
Z gastronomicznej ściemy premiera.
Prawdopodobnym jest, w rządzie, wielce,
Konflikt o łyżki, no i widelce.
Gdy Polak głodny, zły fest być może!
Bój, na kuchenne, stąd w rządzie noże.
|