Cień świstakaNa wstępie prośba do redakcyjnej korekty: chociaż tekst dotyczy kolejnego nietypowego dnia w naszym kalendarzu świąt osobliwych, jego tytuł jest prawidłowy – chodzi rzeczywiście o cień świstaka w dniu jemu poświęconym, czyli 2 lutego każdego roku.
Natomiast prawidłowo powinien się on nazywać Dniem Świszcza – tak bowiem zwie się amerykański gryzoń z rodziny wiewiórkowatych, dość bliski kuzyn naszych świstaków, który jest bohaterem tego dnia. Świszcze i świstaki z wyglądu są dość podobne. Te pierwsze mają nieco ciemniejsze futro, ale wielkość i waga dochodząca do 5–6 kg (nie licząc zgromadzonego na zimę tłuszczu) u obu gatunków jest podobna. Za to bardzo różnią się środowiskiem życia, bo świszcze to zwierzęta nizinne mieszkające na północnych równinach Stanów Zjednoczonych Ameryki i w całej południowej Kanadzie. Świszcz jest jednym z niewielu zwierząt, których liczebność wzrosła wskutek kolonizacji Ameryki Północnej przez Europejczyków. Przyczyną było wylesienie, które zaowocowało zwiększeniem powierzchni obszarów otwartych, bezdrzewnych; właśnie one są ulubionym środowiskiem życia świszczy. Każdy osobnik żyje samotnie i nawet samotnie zimuje.
Świszcze lubią słońce i są aktywne w ciągu dnia. Są również dobrymi pływakami i bez wysiłku wspinają się na drzewa, aby rozejrzeć się po okolicy lub uciekając przed niebezpieczeństwem. Kopią nory głębokości do 1,5 m i sięgające 10 m długości. Główna komora mieszkalna ma często kilka wyjść. Znajduje się w niej gniazdo zbudowane z traw. W razie zagrożenia kłapią zębami, syczą, piszczą i warczą. Głosem ostrzegawczym jest wibrujący gwizd. Podczas snu zimowego zwijają się w kulę, a temperatura ich ciała spada blisko punktu zamarzania.
Sławę świszczom przyniosły ich znakomite (ponoć) zdolności meteorologiczne. Tradycja głosi, że 2 lutego świszcz wychodzi ze swojej nory po długim zimowym śnie i rozgląda się w poszukiwaniu swojego cienia. Jeśli świszcz ujrzy swój cień (to znaczy pogoda będzie słoneczna), zapowiada to długą zimę, czyli kolejne sześć tygodni brzydkiej pogody. Świszcz wraca wtedy do legowiska i kładzie się dalej spać. Jeśli natomiast jest pochmurno i świszcz nie widzi cienia, oznacza to rychłe nadejście wiosny. Wówczas świszcz nie wraca do swojej norki, ale uaktywnia się i przygotowuje do lata.
Choć Dzień Świszcza (Groundhog Day) świętuje się w Ameryce Północnej, jego korzeni należy szukać w tradycji europejskiej. Święto to wywodzi się ze starych pogańskich obchodów środka zimy. Tradycyjnie obserwowano wtedy borsuka lub jeża – jeśli zwierzątko wychodząc z nory zobaczyło swój cień, cofało się, co miało oznaczać kolejne 6 tygodni zimy. Natomiast jeśli jeż lub borsuk nie zobaczył cienia, śmiało wychodził z nory, co miało oznaczać rychłe nadejście wiosny.
Wcześni chrześcijanie postrzegali drugiego lutego jako swoisty kamień milowy, przełomowy dzień zimy. Tego dnia w kościele katolickim obchodzone jest święto Matki Boskiej Gromnicznej, zwane też świętem Ofiarowania Pańskiego. Uważnie obserwowano pogodę tego dnia, starając się przewidzieć na tej podstawie, jak będzie wyglądała aura w najbliższych tygodniach. Ludowa tradycja do dziś utrwalona jest w przysłowiach: „Gdy w Gromnicę z dachów ciecze, zima jeszcze się przewlecze” i „Gromnice w śniegu, wiosna jest w biegu, lecz gdy pogoda, dla wiosny zawoda”.
Gdy niemieccy imigranci przybyli do Ameryki, osiedlając się na terenach dzisiejszego stanu Pensylwania, co i raz napotykali świszcze. Uznali, że ten inteligentny i wrażliwy zwierzak może być godnym następcą europejskiego jeża czy borsuka. Najsłynniejszy świszcz przepowiadający pogodę żyje w miasteczku Punxsutawney w stanie Pensylwania w USA. Wabi się Phil. Opiekę nad świszczem sprawuje klub Inner Circle, złożony z lokalnych dygnitarzy. Każdego roku, 2 lutego, Phil wychodzi ze swojej nory, rozgląda się za swoim cieniem i przepowiada pogodę aktualnemu prezesowi klubu Inner Circle. Przepowiednia jest wygłaszana w języku „świszczowym” (ang. groundhogese), zrozumiałym wyłącznie dla aktualnego prezesa Inner Circle. Dopiero prezes tego klubu tłumaczy prognozę na angielski i obwieszcza treść wróżby miastu i światu.
Dzień Świszcza obchodzi się w Punxsutawney od 1886 roku. Pierwsza wzmianka o meteorologicznej prognozie świstaka Phila ukazała się w lokalnej gazecie Punxsutawney w 1887 roku i przechowywana jest w archiwum Groundhog Club. Legenda mówi, że do dnia dzisiejszego pogodę przepowiada jeden i ten sam świszcz o imieniu Phil. Długowieczność zawdzięcza podobno temu, że każdego lata w trakcie pikniku świszcza łyka tajemniczy „eliksir życia”, który magicznie przedłuża jego życie o kolejne siedem lat. Od roku 1887 prowadzone są statystyki. Świszcz do tej pory zobaczył swój cień 99 razy (ostatni raz w 2010 roku), zaś cienia nie zobaczył 15 razy (po raz ostatni cztery lata temu.), 9 razy nie udało się tego ustalić. W praktyce prognozy Phila sprawdzają się… jak przeciętna prognoza długoterminowa, czyli tak sobie. Ale mieszkańcy Punxsutawney twierdzą, że Phil jest jedynym prawdziwym świszczem–synoptykiem na świecie. Reszta to oszuści i uzurpatorzy.
Sława Phila rozszerza się nieustannie. Świszcz nie tylko spotykał się z gubernatorami Pensylwanii, ale także odwiedził osobiście w Waszyngtonie prezydenta Ronalda Reagana w 1986 roku. W 1995 roku Phil gościł w niezwykle popularnym w Ameryce telewizyjnym talk–show „The Oprah Winfrey Show”, zaliczanym do najbardziej znanych i liczących się audycji telewizyjnych USA.
Jednak największą sławę przyniósł Philowi występ w nakręconym w 1993 roku filmie „Dzień świstaka” w reżyserii Harolda Ramisa z Billem Murrayem w roli głównej. Akcja filmu dzieje się właśnie w trwający bez końca Dzień Świszcza.
Prezenter telewizyjnej prognozy pogody, pewny siebie Phil (sic!) Connors, wyjeżdża do miasteczka Punxsutawney. Ma zrelacjonować przebieg corocznego święta zapowiadającego nadejście wiosny – Groundhog Day (przetłumaczenie jego nazwy jako Dzień Świstaka utrwaliło właśnie takie określenie tego dnia po polsku). Pod koniec dnia dochodzi do wniosku, że to był najgorszy dzień w jego życiu. Kiedy budzi się następnego ranka orientuje się, że znów przeżywa to samo – zamyka się pętla czasu, a dzień 2 lutego trwa w nieskończoność, znienawidzone przez niego święto małego prowincjonalnego miasteczka nie chce się skończyć… Jak zacięta płyta powtarza się i powtarza i powtarza jeszcze wiele razy, zanim Phil nie zmieni się na lepsze…
Po premierze filmu każdego 2 lutego do Punxsutawney zjeżdżają się kilkudziesięciotysięczne tłumy, żeby zobaczyć sławnego świszcza na żywo. Tradycyjnie w tym dniu oprócz obserwacji świszcza urządza się wspólny posiłek, a podczas obchodów święta angielski zostaje zastąpiony językiem pensylwańskim (dialektem niemieckiego), natomiast ludzie mówiący po angielsku mają obowiązek wrzucić drobną kwotę do specjalnej misy.
Źródła: Wikipedia, sieć
|