Znowu w mediachZ gazet znikł, z telewizorów,
Andrzej Lepper od wyborów.
Opalone znikło ciało
Jakby chłopa wcięło, zwiało.
Zapodziała się istota,
Aż chwyciła lud tęsknota.
Zakręciła w oku łza się,
Bo go nigdzie: w radio, w prasie,
Ani na kochanej drodze!
Czy coś stało się niebodze?
Pytał naród, płacząc szczerze,
Po najmilszym swym Lepperze.
Jeden mawiał: Jędrek chory.
Drugi: trawi chłop wybory.
Trzeci z czwartym i dziewiąty,
Że rodzinne zwiedza kąty.
Nie starczyło i sto by słów
Ile naród miał domysłów.
Nie wiedziała rzesza liczna,
Jaka prawda prozaiczna
I po prostu, ech do diaska,
Zwykła, prosta, no i płaska.
A to żaden sekret skryty,
Czemu chłop się zmył jak zmyty.
Nie nostalgia, uraz, laba,
A przyczyną zmycia – baba!
Pognał w dal, aż błysły pięty,
Bo zań biegły alimenty.
Ot zaszalał, prawda głosi,
Tym co facet w spodniach nosi.
Jest podobno już dokument,
Że nadużył swój instrument.
Czarno stoi tam na białym,
Że hm… „mały” nie był małym.
Sam sąd tezy stawia harde,
Bo dowody widział… twarde.
Nie na darmo jego „praca”,
Przez nią znów na wizję wraca.
Sąd zakazał mu się chować…
Więc Leppera trza promować!
Ujrzy lud walory liczne,
Dziś nie tylko polityczne.
Już w nie jednym tkwi nadzieja,
Że tak jak u Hemingwaya –
Żywym wzorem Lepper, Boże,
Stary człowiek, no a może.
Komu w łóżku sił nie staje:
Spójrz na Jędrka, przykład daje.
|