Pierwszy patron PolskiDziało się to w piątek, 23 kwietnia 997 roku. Jedne źródła twierdzą, że miało to miejsce w okolicach dawnego portu Truso blisko Elbląga, inne że w Sambii, w rejonie dzisiejszego Kaliningradu, a według najnowszych hipotez – w miejscowości Święty Gaj na terenie obecnej gminy Rychliki, niedaleko jeziora Drużno, połączonego drogami wodnymi z Zalewem Wiślanym. Spór historyków do tej pory nie został rozstrzygnięty. Bezsporna jest tylko data i to, że przybyły w ten region, by nawracać ówczesnych Prusów, biskup czeski Wojciech tego dnia poniósł śmierć z ręki Prusów. Niewiele dni minęło od momentu, gdy misjonarze opuścili polski okręt, by głosić nową wiarę, ale nigdzie nie znajdowali posłuchu. Przepędzali ich ludzie prości, nawykli do dawnych wierzeń, a także ich władcy, którym istniejące układy religijne i prawne gwarantowały zamożność i poważanie. Stanowili więc zagrożenie dla istniejących układów społecznych. Kiedy zmęczeni zatrzymali się na odpoczynek, otoczyła ich wroga gromada. Siedem włóczni zadało późniejszemu patronowi Polski śmiertelne rany. Potem odcięto mu głowę i zatknięto na włóczni.
Jak to się stało, że właśnie biskup Wojciech znalazł się w tych obcych mu okolicach i dlaczego właśnie on – Czech, biskup Pragi – został potem uznany za patrona tworzącego się dopiero państwa polskiego? Odpowiedzi na te pytania musimy szukać w jego losach, poprzedzających przyjazd na ziemie Polan.
Święty Wojciech urodził się około 956 roku w czeskich Libicach jako szósty syn w książęcej rodzinie Sławkowników. Przeznaczony przez rodziców do stanu duchownego kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalberga. Ku czci opiekuna przyjął jego imię podczas bierzmowania i pod nim znany jest na Zachodzie. Świat słowiański czci go pod chrzestnym imieniem Wojciecha. W wieku 25 lat, jako subdiakon wrócił do Pragi i przyjął resztę święceń. 19 lutego 982 roku w grodzie Levy Hradec, nieopodal Pragi, został obwołany następcą Ditmara, pierwszego biskupa Pragi, ale konsekracja i wręczenie insygniów nastąpiły dopiero w czerwcu 983 roku. Młody biskup, wbrew przyjętym zwyczajom, odbył ingres do Pragi boso i w szatach pokutnych, demonstrując tym samym przeciwstawienie się dotychczasowemu – dalekiemu od pokory i ubóstwa – stylowi życia ówczesnego duchowieństwa. Nalegał na rezygnację z wystawności na rzecz przejęcia się przez kapłanów sprawami ludzi prostych i ubogich. Większość duchownych nie dała się przekonać do reformatorskich planów biskupa. Wśród wiernych natomiast powszechne było lekceważące i zdawkowe traktowanie przepisów kościelnych. W dodatku biskup praski raził Czechów życiem osobistym, w którym dominowała asceza, post i modlitwa, co kontrastowało ze stylem życia jego poprzednika i ogółu kleru. Dodatkowo nie miał wsparcia u księcia praskiego Bolesława II z rodu Przemyślidów, rywalizującego o prymat w Czechach z księciem Libic Sobiesławem, najstarszym bratem Wojciecha.
Po kilku latach, wczesną zimą 988 roku, zniechęcony i rozżalony bezskutecznością działań, Wojciech rozdał wszystko, co posiadał, po czym razem z bratem Radzimem wyjechał z Pragi do Rzymu i za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów na Adwentynie w Rzymie.
Kiedy Wojciech i Radzim przebywali w zakonie, w Czechach doszło do niekorzystnych zmian. W 990 roku Bolesław II utracił na rzecz Piastów Małopolskę i część Śląska. Postanowił więc posłużyć się Wojciechem jako negocjatorem licząc na to, że jego brat Sobiesław, będący w bardzo dobrych układach z Piastami, pomoże pokojowo przywrócić poprzedni stan polityczny. Udało mu się wyprosić zgodę papieża na powrót Wojciecha do Pragi, co nastąpiło wiosną 992 roku. Jednak kolejny zatarg z księciem zakończony rzuceniem klątwy na cały kraj, zmusił Wojciecha w 995 roku do ponownego opuszczenia Pragi. W odwecie Przemyślidowie, 28 września 995 roku napadli na Libice i po oblężeniu wymordowali czterech braci Wojciecha wraz z rodzinami, a gród spalili. Kolejny powrót w rodzinne strony Wojciecha, Radima i Sobiesława był niemożliwy.
Po kolejnej negatywnej decyzji władców Pragi w sprawie powrotu Wojciecha do diecezji, papież udzielił mu pozwolenia na udanie się z misją do pogan. Na zaproszenie Bolesława Chrobrego wyruszył więc wraz z Radzimem przez Węgry do Polski. Do Gniezna przybyli prawdopodobnie późną jesienią 996 roku. Kilka miesięcy pobytu w Polsce Wojciech spędził bardzo aktywnie. Głosił kazania, założył klasztor benedyktyński i przygotowywał się do misji ewangelizacyjnej wśród Prusów.
W końcu marca 997 roku misja, którą obok Wojciecha tworzyli Radzim i prezbiter Benedykt Bogusz, wyruszyła do Gdańska. Przypuszcza się, że udali się tam płynąc Wisłą. W Gdańsku przyjął ich książę Wiesław, zięć Bolesława Chrobrego. Wojciech ochrzcił grupę mieszczan i ludzi z drużyny Wiesława, następnie misjonarze wsparci eskortą wojów popłynęli do portu Truso na Zalewie Wiślanym. Tam Wojciech polecił wysadzić się przed portem, a załodze i eskorcie wrócić do Gdańska, gdyż pragnął głosić ewangelię pokojowo, bez argumentów oręża. Misjonarze nie znali nawet języka Prusów. Już pierwsze kontakty pokazały, że Prusowie nie są skorzy do przejęcia nowej wiary. Jeden z tubylców uderzył Wojciecha wiosłem, po czym obrzucono ich kamieniami i zelżono. Jednak, nie chcąc drażnić Chrobrego, pojmanych misjonarzy uwolniono i odwieziono na granicę z Polanami. Ale biskup Wojciech zdecydował się wrócić z towarzyszami i kontynuować misję. Zakończyło się to dla nich tragicznie, gdy po odprawieniu mszy zmęczeni usnęli. Zaskoczyło ich siedmiu strażników prowadzonych przez kapłana. Wojciech – jako przywódca – uderzony toporem lub włócznią w serce został zabity przez Prusa imieniem Sicco, który miał wcześniej stracić w walkach z Polakami brata. Ciału odcięto głowę i nabito na pal jako wyraz hańby.
Wojciech poniósł męczeńską śmierć, pozostałych puszczono wolno licząc na to, że powiadomiony przez nich władca Polan wykupi ciało biskupa. Tak też się stało. Pod koniec 997 roku Bolesław Chrobry wykupił ciało Wojciecha na wagę złota i złożył je najpierw w klasztorze w Trzemesznie, a po ufundowaniu wspaniałego sarkofagu w bazylice gnieźnieńskiej. Na podstawie zeznań świadków opisano pracę misyjną i męczeństwo Wojciecha, a papież Sylwester II w 999 roku wpisał jego imię do katalogu świętych. Jako męczennik za wiarę mógł być od razu uznany za świętego. To właśnie do grobu świętego Wojciecha pielgrzymował w 1000 roku cesarz Otton III.
Święty Wojciech jest uważany – obok Matki Bożej Królowej Polski i świętego Stanisława ze Szczepanowa – za głównego patrona Polski. Nadto jest on głównym patronem archidiecezji gnieźnieńskiej oraz diecezji gdańskiej, koszalińsko–kołobrzeskiej i warmińskiej. W ikonografii przedstawia się go w stroju biskupim, w paliuszu, z pastorałem. Jego atrybuty to także orzeł, wiosło oraz włócznie, od których zginął. |