Co wspólnego mogą mieć ze sobą jazz i muzyka ludowa? Wbrew pozorom, bardzo wiele.
 Off Quartet (foto: G. Wijata)
Przede wszystkim to, że oba gatunki emanują ogromnym ładunkiem emocojonalnym. Ani jazzu ani muzyki ludowej nie można po prostu odegrać tylko w oparciu o nuty. Muzycy grają całym sobą, angażując nie tylko ciało ale i umysł. To muzyka improwizowana i na jej kształt, mają wpływ zarówno emocje przeżywane przez grającego jak i emocje wyzwalane u słuchaczy. Z tej cechy wynika kolejna, ściśle z nią powiązana, nieprzewidywalność. Zarys muzyczny, oczywiście istnieje, ale to w jaki sposób i co w danej chwili zostanie zagrane jest niewiadomą, nawet dla samego grającego, bo pomysł na ciąg dalszy często rodzi się w ostatniej chwili.
Co jeszcze łączy oba gatunki? Chocby także to, że ich naturalność, spontaniczność i najlepszy przepływ energii zapewnia bezpośredni kontakt na linii muzyk - słuchacz. Zatem najbardziej optymalne warunki do spotkiań z muzyką jazzową i muzyka ludową to kameralność.
Nie są to gatunki komercyjne, popularne i powszechne, należą raczej do sztuki niszowej, dlatego też nie goszczą zbyt często w mediach.
Myślę jednak, że o muzyce nie powinno się pisać a raczej słuchać, aby móc samemu wyrobić sobie o niej zdanie. 13 listopada okazją do tego będzie koncert muzyków z kapeli ludowej „Opocznianka” oraz polsko-duńskiej formacji „Off Quartet” wykonującej współczesną muzykę improwizowaną w wersji akustycznej, który odbędzie się o godz. 18.00 w salach MDK.
Ogniwem łączącym odchodzącą tożsamość opoczyńskiej wsi współczesnymi kierunkami sztuki jazzowej będą fotografie Grzegorza Wijaty z sesji zdjęciowej zespołu OFF Quartet zespołu z ginącą wiejską architekturą w tle, w połączeniu z autentycznymi zdjęciami artystów muzyki ludowej.
|