Jednak chyba nie
MDK - EDWARD ZAGDAŃSKI
Miniony piątkowy wieczór w pamięci wielu opocznian pozostanie na długo. Impreza „Ostatni dancing” pokazała, że dobry pomysł, to klucz do udanej zabawy.
Sala kawiarniana, patio oraz hol Miejskiego Domu Kultury ledwo mieściły uczestników „Ostatniego dancingu”. Jak się okazało miłośników zabawy w klimatach sprzed lat nie zabrakło.
Wszystkich zebranych przywitała dyrektorka domu kultury Monika Matusiewicz, a po niej głos zabrał pomysłodawca imprezy Rafał Kądziela. Rozpoczęto od wspomnień, mówiono o legendarnej restauracji „Malwa”, o dawnych zespołach, muzykach.
Dancing prowadzili Jolanta i Witt Chamerowie, którzy doskonale rozgrzewali atmosferę, a co jakiś czas zapraszali chętnych do licznych konkursów.
Wyświetlano filmy (m.in. Jana Siempińskiego), pokazywano fotografie, a na holu MDK można było obejrzeć okolicznościową wystawę Krzysztofa Woźniaka. Były na niej dawne sprzęty AGD (m.in. pralka Frania), gramofon Bambino, płyty winylowe, meble, a nawet popularne motocykle. W drugiej części fotograf Edward Zagdański udostępnił swoje zdjęcia z okresu PRL (pochody pierwszomajowe, opoczyńskie sklepy, popularne miejsca).
Na scenie prezentowali się muzycy, którzy w restauracji „Malwa” zaczynali swoją przygodę z muzyką. Oprócz zespołu Orkiestry Miejskiej można było usłyszeć lub zobaczyć: Andrzej Łukasika, Adama Szczepańskiego, Czesława Krajewskiego, Ryszarda Zalegę, Mariana Mlonkę, Wacka Kićkę. Wszyscy występujący oraz laureaci licznych konkursów mogli wygrać specjalny krawat lub wspaniały pamiątkowy gadżet, w postaci połamanej płyty analogowej z tytułem imprezy.
Goście posilali się gorącym posiłkiem, serwowanymi przez obsługę oraz napojami wprowadzającymi w błogi karnawałowy stan. Jak widać atrakcja goniła atrakcję.
Impreza „Ostatni dancing” zapewne nie okaże się, jak głosił tytuł, ostatnią tego typu zabawą, bowiem wszyscy, którzy byli, bawili się przednio. I ja też tam byłem…
|