
W Brudzewicach, 27 listopada o godz. 12.20 kierujący ciężarowym renaultem z naczepą 27-letni Jerzy M., z nieznanych przyczyn zjechał na lewy pas ruchu, następnie do rowu, gdzie uderzył w drzewo. Na skutek zdarzenia kierowca doznał rany podudzia prawego oraz twarzy. Został przetransportowany do szpitala. Był trzeźwy. Zatrzymano dowód rejestracyjny pojazdu.
Tyle sucha informacja policyjna. O kierowcach tirów można powiedzieć chyba wszystko. Fakt, że jeżdżą zdecydowanie za szybko, fakt, że mniejszych spychają na pobocza urządzając sobie nieraz zabawy, fakt, że często wymuszają pierwszeństwo, że wpychają się na trzeciego, bo po wyhamowaniu trudno im się rozpędzić.
Ale strażacy, którzy usuwali skutki tego zdarzenia zwrócili uwagę na fatalny stan drogi. To prawda, że K-48 jest remontowana, ale jakoś dziwnie. Nic się nie robi, przynajmniej na razie, aby ją poszerzyć, a jedynie nakłada się coraz to nowe warstwy asfaltu. Do tego wszystkiego, w miejscu gdzie doszło do wypadku, uskok między jezdnią a poboczem wynosi kilkadziesiąt centymetrów. Jak widać na zdjęciu sięga niemal do kolan strażaka. Na wąskiej drodze wystarczy tylko zahaczyć pobocze, by wpaść do „wąwozu”. Następuje gwałtowny i bardzo mocny przechył, kierowca automatycznie skręca w lewo chcąc wyjechać z pułapki, samochód podskakuje i traci przyczepność. A że wszystko dzieje się na odcinku prowadzącym przez las, to wjeżdża kilkadziesiąt metrów między drzewa karczując niezły kawałek gruntu.
Kierowca może mówić o szczęściu. Ale czy tylko on jest winien? |