tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Aktualności

 Europejska edukacja oczami opocznianek

 
Monika Machula, była dyrektorka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Drzewicy, od początku września pracuje w Szkole Europejskiej w Luksemburgu. Ucząc biologii i chemii, ma okazję przyjrzeć się z bliska systemowi edukacji w Europie Zachodniej. Poznaje specyfikę pracy, zdobywa cenne umiejętności i doświadczenia zawodowe. Wraz z panią Moniką w Luksemburgu są jej dwie córki, sześcioletnia Zosia i czternastoletnia Zuzia. Obie uczęszczają do Szkoły Europejskiej, a swoimi wrażeniami z pobytu w nowym miejscu nauki dzielą się z czytelnikami Tygodnika Opoczyńskiego

Najpierw trochę historii, tej najnowszej. Przed wakacjami Ministerstwo Edukacji Narodowej przeprowadziło konkurs na stanowisko nauczyciela biologii i chemii szkoły średniej w Szkole Europejskiej w Luksemburgu. Spośród kandydatów z całej Polski najlepsza okazała się Monika Machula z Opoczna, ówczesna dyrektorka ZSP w Drzewicy. Dzięki wygranemu konkursowi została oddelegowana do pracy za granicą. Objęcie nowej posady wiązało się z koniecznością rezygnacji ze stanowiska dyrektora ZSP.
Monika Machula rozpoczęła dwuletni kontrakt 1 września. Do Luksemburga nie pojechała jednak sama. Wzięła ze sobą córki ? Zosię i Zuzię, które od września uczęszczają do Szkoły Europejskiej w Luksemburgu. Mają szansę bezpośredniego kontaktu z innymi europejskimi kulturami i perfekcyjnego opanowania języków obcych. To na pewno zaowocuje w przyszłości.
Zanim oddamy nasze łamy opoczniankom, wyjaśnijmy, na czym polega specyfika szkół europejskich.


Największa w Europie
Takie placówki działają w państwach z najważniejszymi instytucjami Unii Europejskiej. Są przeznaczone przede wszystkim dla dzieci unijnych urzędników, ale nie tylko.
Organizacja nauki opiera się na sekcjach językowych, których funkcjonowanie jest uzależnione od liczby dzieci z danego kraju, chcących uczęszczać do szkoły. Polskie sekcje istnieją w szkołach europejskich w Brukseli i Luksemburgu. Pracują tam oddelegowani nauczyciele z naszego kraju.
Szkoła Europejska w Luksemburgu (European School of Luxembourg) to największa i najstarsza placówka tego typu na Starym Kontynencie. Działa od 60 lat. W jej skład wchodzi przedszkole, szkoła podstawowa i szkoła średnia. Cała sekcja polska mieści się w głównym budynku usytuowanym w Kirchbergu ? nowej dzielnicy miasta Luksemburga, znanej z najważniejszych instytucji europejskich.
Wrażenie robi ogrom szkoły, zarówno pod względem liczby uczniów jak i gmachu. Budynek składa się z kilku połączonych ze sobą części, oznaczonych literami A, B, C itd. W każdym segmencie znajdują się stołówka, biblioteka, czytelnia dla uczniów, osobna stołówka dla nauczycieli, olbrzymi pokój nauczycielski oraz bardzo dobrze wyposażone pracownie. Są sale gimnastyczne, boiska i basen, specjalny budynek administracji oraz potężny wewnętrzny dziedziniec.
System kształcenia zdecydowanie różni się od polskiego. Edukacja w SE rozpoczyna się w wieku 4 lat od obowiązkowego przedszkola. Szkoła podstawowa liczy pięć klas, natomiast nauka w szkole średniej trwa siedem lat. Kończy się maturą europejską, po której można studiować w dowolnym kraju Europy.
Priorytetem jest nauka języków obcych. Od pierwszej klasy podstawówki polscy uczniowie obowiązkowo uczą się angielskiego, francuskiego lub niemieckiego. W drugiej klasie szkoły średniej wybierają drugi język obcy. W trzeciej francuski lub angielski staje się językiem wykładowym. W czwartej klasie można wybrać kolejny język. Docelowo do końca szkoły średniej uczniowie opanowują trzy języki obce.
Opocznianki uczą się za granicą już ponad trzy i pół miesiąca. Mają więc swoje pierwsze spostrzeżenia i opinie, o których napisały z niewielką pomocą mamy. Za relacje prosto z Luksemburga, które otrzymaliśmy drogą internetową, bardzo dziękujemy.


Zosia o szkole podstawowej
Jeszcze przed wakacjami szykowałam się do zerówki w szkole w Opocznie. Teraz mijają już prawie cztery miesiące mojej nauki w Szkole Europejskiej w Luksemburgu. Chodzę do pierwszej klasy szkoły podstawowej razem z 18 polskimi kolegami i koleżankami. Trochę było mi smutno zostawiać przyjaciół z przedszkola i jechać tam, gdzie nikogo nie znałam. Na szczęście nowe koleżanki i koledzy okazali się bardzo sympatyczni. Szybko się polubiliśmy.
Do szkoły chodzę codziennie na tę samą godzinę ? 8.45, dzięki czemu mogę się wyspać. Rano bez względu na pogodę wszyscy uczniowie spotykają się na wielkim dziedzińcu szkoły i czekają na swoje wychowawczynie. Do budynku możemy wejść przed lekcjami tylko wtedy, gdy bardzo pada.
Mama przyprowadza mnie dosyć wcześnie, dlatego mam czas na zabawę z kolegami jeszcze przed pierwszym dzwonkiem. Na podwórku jest mnóstwo atrakcji, nie tylko ja bardzo lubię się wspinać.
Kiedy usłyszymy dzwonek, biegniemy do swojego wejścia do szkoły. Nasza wychowawczyni wychodzi po dzieci i wszyscy idziemy do klasy. Zajęcia zawsze mamy na drugim piętrze w bloku F.
Tutaj w szkole nie ma szatni, nie trzeba zmieniać obuwia, kurtki wieszamy na korytarzu przed salą. Mamy tam specjalne wieszaki na ubrania i strój na wf. Możemy też zostawiać obuwie na zmianę, jeśli ktoś je przynosi. W klasie siedzimy pojedynczo. Każdy ma swój stolik, szafkę, zabawki i wszystko, co jest potrzebne podczas zajęć.
Większość lekcji prowadzi nasza wychowawczyni, ale nie wszystkie. Codziennie na drugiej godzinie rozchodzimy się na lekcje języków obcych ? tu nazywane lekcjami drugiego języka. Nie wszyscy uczymy się tego samego języka. Ja uczęszczam na lekcje angielskiego, moja koleżanka na francuski, niektórzy wybrali włoski. Na takie lekcje chodzą po dwie, trzy osoby z klasy. Razem uczą się dzieci z innych sekcji np. francuskiej, niemieckiej, holenderskiej, portugalskiej.
Na początku było bardzo trudno. Moja nauczycielka od angielskiego nie mówi wcale po polsku, a ja nie mówiłam po angielsku. Inne dzieci były w podobnej sytuacji. Teraz jest już lepiej, bo coraz więcej rozumiem. Wszyscy dajemy radę.
W poniedziałki odbywają się zajęcia na szkolnym basenie. Bardzo je lubię. Przechodzimy wtedy do innego budynku. Zajęcia prowadzi trener mówiący w języku francuskim. Na szczęście jest z nami wychowawczyni i wszystko tłumaczy. Ten sam nauczyciel prowadzi lekcje wf., na które chodzimy do innego budynku ? tam, gdzie jest duża hala sportowa.
Codziennie mamy przerwę na drugie śniadanie, a kiedy jesteśmy dłużej w szkole, to również przerwę obiadową. Po śniadaniu zawsze wychodzimy na podwórko, żeby się wybiegać. Podczas takiej przerwy żaden uczeń nie może zostać w budynku. Bawimy się w specjalnie wyznaczonych sektorach, by nauczycielki mogły nas znaleźć.
W niektóre dni jestem w szkole do godz. 16.20. Wtedy wszystkie dzieci jedzą obiad w ogromnej stołówce. Po obiedzie mamy kolejną przerwę, którą również spędzamy na podwórku. Najedzeni i trochę zmęczeni wracamy do sal na ostatnie lekcje. Czasami, pod koniec szkolnego dnia, pani czyta nam książki lub oglądamy filmy.
Po lekcjach wychowawczyni odprowadza każdego do wyjścia. Tam na niektórych uczniów czekają już rodzice. Inni nie wracają od razu do domów, tylko idą na świetlicę. Ja chodzę tam w tzw. krótkie dni, czyli wtedy, gdy lekcje kończą się o godz. 12.50.
Świetlica mieści się w innym budynku niż szkoła. Musimy maszerować około 15 minut pod opieką pani świetlicowej. Podczas drogi zawsze jest wesoło. Spotykamy kolegów ze starszych klas, z innych sekcji, śmiejemy się, rozmawiamy. Po przyjściu na świetlicę jemy obiad, a później ? jeśli jest dobra pogoda ? wychodzimy na dwór na świetlicowy plac zabaw. Spędzamy tam czas aż do podwieczorku. Bardzo lubię takie popołudnia ? malujemy, wycinamy, robimy zdjęcia i później je drukujemy, mamy też wycieczki. Ostatnio byliśmy na kiermaszu świątecznym w Trierze w Niemczech.
Ze świetlicy wracam do domu ok. 17.00. Na szczęście mam już odrobione lekcje, bo zawsze wtedy jestem bardzo zmęczona.
Lubię chodzić do szkoły w Luksemburgu. Chociaż jest mi tutaj bardzo dobrze, to czasami tęsknię za koleżankami z przedszkola, szczególnie za Mają, Kają i Jagodą. Bardzo serdecznie je pozdrawiam, podobnie jak inne moje koleżanki i kolegów z Opoczna.
Zosia Machula


* * *

Zuzia o szkole średniej
Nigdy się nie zastanawiałam nad tym, czy chciałabym uczęszczać do szkoły za granicą. Było to poza obszarem moich zainteresowań. A tu upływają już prawie cztery miesiące odkąd uczę się w Szkole Europejskiej w Luksemburgu. Chodzę do polskiej sekcji. Jestem uczennicą czwartej klasy szkoły średniej, która odpowiada drugiej klasie naszego gimnazjum.
W mojej nowej szkole wszystko jest inne w porównaniu z tym, z czym spotkałam się u nas w Polsce. Na zajęciach jestem codziennie od godz. 8.45 do 16.25, oprócz piątku, będącego tzw. krótkim dniem. Wtedy kończę o godz. 15.00.
To nie jest tak, że lekcje mam przez cały czas. Każdy uczeń obowiązkowo musi mieć przynajmniej jedną przerwę na obiad. W moim planie zdarza się, że są nawet trzy wolne godziny w ciągu dnia. Nie mogę wychodzić poza teren szkolny, ale są specjalne miejsca (sale do nauki), kantyna i kafeteria, gdzie można posiedzieć, przygotować się do kolejnych zajęć, zjeść śniadanie lub obiad. Możemy też wychodzić na olbrzymi teren wokół szkoły, są boiska, miejsca do posiedzenia, gdy jest ciepło.
W szkole nie ma szatni, nie ma obowiązku zmiany obuwia. Każdy posiada swoją szafkę. Można tam zostawić kurtki, jednak niewiele osób to robi. Już się przyzwyczaiłam, że na korytarzu większość uczniów chodzi w kurtkach, a obecnie w kozakach i czapkach. Taka organizacja wydaje się być zasadna, bo na lekcje często musimy przechodzić między budynkami. Przerwy są 5?minutowe i na pewno nie zdążylibyśmy dojść do szatni.
W czwartej klasie część przedmiotów jest wspólna dla wszystkich uczniów, a pozostałe się wybiera. Niektóre zajęcia prowadzone są w języku polskim, inne po angielsku. Po polsku mam oczywiście lekcje naszego ojczystego języka, matematykę, fizykę, biologię i chemię (chociaż tyle!). Cała reszta po angielsku ? historia, geografia, religia, wychowanie fizyczne oraz język angielski.
Zajęcia w języku angielskim były dla mnie ogromnym zaskoczeniem i twardym orzechem do zgryzienia. Początki były bardzo trudne. W Polsce uczyłam się angielskiego, ale tutaj od razu znalazłam się na poziomie zaawansowanym. To był dla mnie pierwszy szok językowy i jak się okazało, nie ostatni.
Uczę się jeszcze dwóch języków obcych: niemieckiego na poziomie średnio zaawansowanym (jestem po jednym roku nauki tego języka w Polsce) oraz francuskiego. Chociaż tutaj mam trochę prościej, bo grupa jest początkująca, przy czym większość uczniów świetnie rozumie francuski.
Ale jak napisałam wcześniej, to był szok. Obecnie mając mnóstwo godzin w języku angielskim, radzę sobie bardzo dobrze. Pracuję nad rozwojem swojego niemieckiego, a francuski jak na razie jest bardzo przyjemnym językiem, pomimo skomplikowanej pisowni i wymowy.
Organizacja klas jest całkowicie inna. Na przedmiotach wykładanych po polsku stanowimy jedną klasę. Na poszczególne zajęcia w językach obcych za każdym razem chodzimy z inną grupą uczniów z danego rocznika. I tak np. na geografię chodzę z Norwegami, na historię z Francuzami, na angielski z Hiszpanami. Prawdziwa wieża Babel.
Na co dzień nie ma odpytywania ustnego. Piszemy tylko tzw. długie testy w terminach ustalonych wspólnie dla całej szkoły na początku każdego semestru. Od czwartej klasy szkoły średniej piszemy dwa razy do roku egzaminy z kilku przedmiotów, określonych w szkolnym regulaminie ? języka polskiego (tzw. L1), matematyki (egzamin odbywa się dwa razy ? raz ze specjalnym kalkulatorem, drugi raz bez), biologii, chemii, fizyki, języka angielskiego (tzw. L2) oraz języka niemieckiego (tzw. L3). Większość egzaminów trwa 2 godziny lekcyjne. W dniach egzaminów nie mamy normalnych lekcji. Pytania na egzaminie dotyczą całego materiału w danym semestrze.
Kolejna całkowicie nowa rzecz to skala ocen ? od 1 do 10. Najlepsza jest 10, a pierwszą pozytywną oceną 6, co odpowiada 60% poprawnych odpowiedzi z zaliczeniowych prac. To jeszcze nie koniec nowości. Z każdego przedmiotu, z którego mam egzamin, otrzymuję teraz dwie oceny ? jedną z egzaminu, drugą z długich testów i pracy na lekcji ? są to tzw. oceny A i B. Każda z nich jest ważna i musi być wyższa od 6. Na koniec roku dostanę jeszcze jedną ocenę tzw. C ? to w przybliżeniu średnia ocen A i B.
Pomimo tego, że jest bardzo dużo nauki i muszę uzupełniać braki (zagadnienia z matematyki i języka polskiego odpowiadają materiałowi pierwszej klasy szkoły ponadgimnazjalnej w Polsce), bardzo mi się tutaj podoba. Muszę być samodzielna, racjonalnie dysponować swoim czasem, aby zdążyć przygotować się do poszczególnych testów i egzaminów. Lubię wielokulturowość tej szkoły. Inny kolor skóry, inny wygląd czy strój nikogo tutaj nie dziwi.
Teraz przede mną czas pierwszych egzaminów i dlatego zabieram się do intensywnego powtarzania materiału. Pozdrawiam wszystkich.
Zuzia Machula




Obiekty Szkoły Europejskiej w Luksemburgu




Jedna z klasopracowni szkoły podstawowej, do której uczęszcza Zosia





Nal   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 51 (859) z dnia 20 Grudnia 2013r.
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »