Już Napoleon doceniał jej wagę, że jest niewidzialną i tajemniczą potęgą, a przy wszystkich swych kaprysach jest mimo wszystko prawdziwa, rozsądna i sprawiedliwa. Miał zapewne na myśli opinię publiczną.
I za naszym pośrednictwem, na siłę tej opinii, liczą właściciele kilku posesji na ulicy Piotrkowskiej w Opocznie, liczą na pomoc w załatwieniu swojej sprawy, z którą od 8 lat nie mogą się przebić do włodarzy miasta.
Ich sprawa przechodziła już przez ręce urzędników Departamentu Energetyki Ministerstwa Gospodarki, przez Biuro Poselskie byłego posła PSL z Radomska, Urząd Wojewódzki, burmistrza Opoczna i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Sprawa jest znana dyrekcji Zespołu Szkół Samorządowych nr 3, także niektórym radnym z tego okręgu miasta. Żadna jednak z tych instytucji nie chciała (nie mogła?) pochylić się do końca nad problemem, który na dobrą sprawę już dawno powinien przestać istnieć. Siła biurokracji jest jednak ogromna.
Na początku była pożyteczna inicjatywa
Palenie w domowych kotłowniach węglowych to także tlenek węgla. Bezbarwny, bez smaku i bez zapachu. Nieujarzmiony z palenisk domowych prowadzi do trucia środowiska, a dla człowieka w dużym stężeniu oznacza śmierć. Nie ulega wątpliwości, że bliskie sasiedztwo źródeł tego gazu, np. ze szkołą to zjawisko niepożądane.
I właśnie dlatego m.in. w 2005 r. właściciele ośmiu domków jednorodzinnych na ulicy Piotrkowskiej, podjęli inicjatywę wykonania ciepłociągu i podłączenia swoich domów do węzła cieplnego w ZSS nr 3. Powstał społeczny komitet tego przedsięwzięcia, inicjatywę poparł burmistrz Opoczna i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi, dofinansując przedsięwzięcie kwotą 138 tys. zł. Zainteresowani mieszkańcy zebrali 20.836 zł. Rada Miejska podjęła stosowną uchwałę. Inwestorem i sprawującym funkcje nadzoru inwentorskiego zadania, stała się gmina Opoczno. Ona też stała się właścicielem 290-metrowej sieci cieplnej z rur preizolowanych o średnicy 32/80 mm oraz ośmiu przyłączy o długości 129 m.b., od ZSS nr 3 do poszczególnych posesji.
Przy udziale mieszkańców wyłoniono projektanta i wykonawcę ? prywatne firmy budowlane. Zadanie zostało odebrane pod koniec okresu grzewczego 2005 r. Gmina otrzymała pozwolenie nadzoru budowlanego na użytkowanie sieci cieplnej wraz z przyłączami. Mieszkańcy cieszyli się z wykonanego dzieła, dziękowali władzom miasta za pomoc. Wydawało się że wszyscy z tego powodu są zadowoleni. Na krótko.
Zwiastuny niepokoju
Już z pierwszego rozliczenia i opłat za ciepło sezonu grzewczego 2005?2006 powiało grozą. Dyrekcja ZSS nr 3, będąca pośrednikiem w dostawie ciepła do tych posesji, do zużycia faktycznego wg wskazań ciepłomierzy, zainstalowanych w domach mieszkańców, doliczyła 43% strat, jako różnicę między wskazaniem ciepłomierza na węźle u siebie w szkole, a sumą wskazań liczników domowych. Taka formuła rozliczeń stosowana jest powszechnie, nie tylko w rozliczeniach ciepła, ale także wody bieżącej, ale skala tych strat w tym przypadku była porażająca. Ruszyła karuzela nerwowych monitów i pism między zainteresowanymi, Urzędem Miasta i szkołą. I tak to trwa do dziś, a mieszkańcy dalej płacą za towar, którego nie otrzymali. Strata dopisana im do rachunku za sezon grzewczy 2012?2013 to już 58,33%. W międzyczasie dwóch właścicieli posesji oglądając swoje rachunki za ciepło wycofało się z odbioru w tym systemie ciepła. Pozostali płaczą i płacą. Niektórzy nawet 700 zł miesięcznie, mimo że oszczędzają jak mogą. Jak długo wystarczy im cierpliwości i kiedy powrócą do tradycyjnych palenisk domowych na węgiel?
Osiem domów to niby niewiele, ale jaka będzie cena zatrutego na powrót środowiska i zakopanych w piachu rur?
Były uchybienia techniczne
W styczniu 2012 r. powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, na skutek interwencji Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, wszczął postępowanie administracyjne w sprawie użytkowania i utrzymania węzła cieplnego wraz z siecią i przyłączami do budynków przy ulicy Piotrkowskiej. Kontrola wykazała, że nie wszystko w tej infrastrukturze było w porządku. Mierniki ciepła nie posiadały świadectw legalizacyjnych i brak było stosownych protokołów z przeglądów sieci cieplnej wraz z przyłączami do budynków. Wydano stosowne zalecenia, ale jak wykazał ostatni sezon grzewczy problem nie zniknął. Wręcz przeciwnie ? straty na ciepłociągu są coraz większe. Ostatnie wyliczenia szkoły pokazują liczbę 58% w stosunku do wskazań ciepłomierzy domowych.
Umowa zobowiązuje
Na początku rozliczeń ciepła między szkołą a mieszkańcami nie było konkretnych ustaleń w formie umowy czy regulaminu, co do sposobu rozliczeń. Można więc przyjąć, że była to improwizacja. Ale protest jeszcze był słaby. Dopiero umowa z 11 września 2009 r. między szkołą a każdym z poszczególnych mieszkańców, porządkowała sposób rozliczeń. W umowie zapisano, że wszelkie różnice między wskazaniem ciepłomierza głównego, a sumą wskazań ciepłomierzy odbiorców przy ulicy Piotrkowskiej 100 do 114, będą traktowane jako straty i rozliczane na odbiorców. Bez określenia górnej granicy dopisywania do rachunków tych strat. I to był błąd po stronie zainteresowanych właścicieli posesji. Można by powiedzieć ? pacta sunt servanda (umów trzeba dotrzymywać). Dochodzenie więc w tej sytuacji swoich racji przez mieszkańców na drodze prawnej, wydaje się być skazane na niepowodzenie. Pozostają prośby i monity u właściciela sieci, czyli gminy Opoczno. Jak dotąd bezskuteczne.
Grochem o ścianę
Mieszkańcy posesji zaopatrywanych w ciepło do dziś nie akceptują zawyżania opłat w oparciu o tak duże straty. Twierdzą, że nie mają wpływu na powstanie i likwidację strat na przesyle ciepła. Kierowane w tej sprawie do burmistrza monity o zbadanie sieci ciepłowniczej na magistrali dostawczej, od węzła cieplnego w szkole do posesji pozostają bez odpowiedzi. Bez odzewu pozostał także wniosek byłego posła PSL z Radomska z 1 października 2010 r. do burmistrza o powołanie komisji dla zbadania tego problemu. W sprawie pojawił się także wątek śledczy: że na części posesji były montowane rury koloru szarego, a na innej koloru czarnego produkcji PRIM z Lublina. Tenże dostawca rur do tej inwestycji podaje, że straty ciepła na rurach średnicy 32/110 mogą wynosić maksymalnie do 23,9% na wysokich parametrach, i 18,4% na niskich parametrach. A więc zdecydowanie niżej. Skąd więc taka różnica w stratach?
Co dalej?
Można się zastanawiać nad skalą technicznych trudności ustalenia przyczyn tego stanu rzeczy i kosztów z tym związanych. Można też rozważać czy procedury rozliczeń między szkołą, a odbiorcami są właściwe. Można podejrzewać ułomności materiałowe i wykonawcze przy realizacji tej inwestycji. Ale jedno nie ulega wątpliwości. Z pomocą mieszkańcom powinna przyjść gmina, właściciel feralnego, jak się wydaje, odcinka ciepłociągu, właścicielem infrastruktury szkolnej, w której znajduje się węzeł cieplny. Gmina przecież nie istnieje sama dla siebie. Mieszkańcy tych kilku posesji przy ulicy Piotrkowskiej są także cząstką gminy i mają prawo oczekiwać od niej pomocy.
Dla ustalenia przyczyn nadmiernych strat wystarczy przecież na początek zacząć od porządnego audytu, który określi przyczyny i poda środki zaradcze. To nie jest jakieś strategiczne przedsięwzięcie dla gminy, wymagające szczególnych nakładów finansowych. Wystarczy tylko chcieć.
Byłoby wstyd, gdyby sprawa przebiła się do mediów ogółnopolskich i szerszej publiczności. Chyba, że ktoś ten wstyd chce ukryć, zakopany jak te rury w ziemi, tak aby nigdy nie ujrzał on światła dziennego. |