Za nami w Unii cała dekada,
Więc podsumować ten czas wypada.
Co nam kapnęło z brukselskiej miski,
Czy mamy straty, czy będą zyski?
Bilans z humorem ? ważny jest rym!
Co oni dla nas, nie co my im.
Przez historyczną, dawną zażyłość,
Francuz pokazał francuską miłość.
Lecz wyszło zaraz, w ustronnej chacie,
Że Polak lepszy jest w tym temacie.
Miłość francuską zwana, szampańską,
Dziś można śmiało nazwać słowiańską.
Anglik przytargał mgłę oczywiście.
A co nam szkodzi? I tak jest mgliście.
W polskim budżecie, takie już czasy,
Czy z mgłą, czy bez niej nie widać kasy.
Za to na susze dorzuci jeszcze
Londyńskie mżawki, burze i deszcze.
Wszak polski ziemniak wody wciąż łaknie!
Z Unią, przysięgam, wód nie zabraknie.
Ktoś rezolutny jednak mi wskaże,
Że wody może będzie w nadmiarze.
Co gdy kraj zadrży znów przed potopem?
Przyjdzie Holender, z ogromnym mopem!
Osuszy ziemię, usypie wały,
Z depresją walczy lud ich wciąż cały.
Coraz wyraźniej w marzeniach widzę,
Jak Real Madryt gra w polskiej lidze.
I jak skandują zgodnie kibole
Zamiast spier? hiszpańskie ole!
Noże, tasaki, kołki, sztachety
Już nie zagrają, lecz kastaniety.
Tych co do władzy zaś stoją w rządku
Niemiec nauczy migiem porządku.
Czystość, wiadomo, niemiecką cechą,
Więc chętni czmychną, aż pójdzie echo.
Bo Niemcy wskażą, to oczywiste,
Kto rączki brudne ma, a kto czyste.
Sposób na suszę, potop fatalny,
Prawo, porządek, seks ekstremalny,
Unia nam dała lub da w przyszłości.
A wszystko w normach pierwszej jakości.
|