
Wystarczyło kilka zaledwie cieplejszych chwil, odrobinę słońca i na większości dachów pojawiły się sople, a wraz z nimi śmiertelne zagrożenie dla przechodniów. W chwili, gdy taki ostro zakończony kawał lodu spadnie na głowę pieszej osoby, może spowodować bardzo poważne urazy. Dlatego też jak najszybciej trzeba usunąć te „srebrne sztylety”. W tym celu najlepiej jest skorzystać z pomocy specjalisty, a gdy go nie ma w pobliżu - samemu je strącić. O ile nie ma problemu przy parterowych domach, gdzie do pozbycia się sopli wystarczy długi drąg, to sprawa się komplikuje w przypadku wyższych konstrukcji. Nie uda się nam wykonać tego zadania w pojedynkę - ktoś musi być (zabezpieczony liną!) na dachu, ktoś inny w tym czasie powinien dopilnować na dole, by nikt nie przechodził, by uniknąć wypadku.
Przypominamy, że każdy gospodarz domu jest odpowiedzialny za stan chodnika wzdłuż posesji i bezpieczeństwo na nim. Nie wystarczy więc usunąć nadmiar śniegu i posypanie lodu piaseczkiem, skoro na głowę może się zwalić z dachu śnieżno-lodowa czapa lub kilkukilogramowy sopel. Przypominamy też, że w razie wypadku możemy być pociągnięci do odpowiedzialności na drodze cywilnej i możemy płacić wielotysięczne odszkodowania. Lepiej więc zapobiegać takim sytuacjom.
Mimo wszystko ostrzegamy pieszych przed grożącym im niebezpieczeństwie. Lepiej nie chodzić lub nie stać w pobliżu zimowych dachów. Radzimy też unikać parkowania w takich miejscach. |