O tym, że wokół nas, w przydrożnych rowach i w lasach, a także w różnych miejscach (nie tylko w zakamarkach) miasta, otaczają nas śmieci ? piszemy ciągle
Nie pomagają zmiany przepisów, obowiązek zawarcia umowy na odbiór nieczystości, nie pomagają akcje typu ?Sprzątanie świata? ? ciągle łatwiej jest nam wyrzucić odpadki byle gdzie lub spalić w domowych piecach. Okazało się, że przepisy sobie, a życie sobie. Tłumaczymy się, że w ten sposób oszczędzamy kasę. Czy naprawdę? Czy trując siebie i najbliższych toksycznymi wyziewami z kominów, kąpiąc się w brudnych od ścieków wodach zalewu czy rzek oszczędzamy? Nie, bo szkodzimy bezpośrednio środowisku, a w konsekwencji sobie. Leczenie jest coraz droższe i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić?
Od 1 stycznia weszła w życie nowelizacja ustawy o czystości i porządku w gminach, która uściśla, na jakich zasadach może odbywać się kontrola bezpośrednio w naszych domach, na naszych prywatnych posesjach.
Kontroler może wejść wraz z rzeczoznawcą w sprawach gospodarki odpadami do domu od godz. 6 do 22. Poza sprawdzeniem, czy piec nie jest opalany odpadami niedozwolonymi, ma prawo zażądać ustnych i pisemnych wyjaśnień oraz podania danych i okazania dokumentów, np. dowodu osobistego. Kontrola kończy się spisaniem protokołu. Przed kontrolerem trzeba się wykazać pisemną umową na wywóz odpadów i nieczystości płynnych. Umowa musi być podpisana z firmą posiadającą stosowne zezwolenia na prowadzenie działalności związanej z wywozem odpadów. Urzędnik może też zażądać dowodów uiszczania opłat za te usługi. Kto ich nie ma, musi się liczyć z mandatem do 500 zł.
W ten sposób uściślono mało precyzyjne przepisy, które nie pozwoliły ustalić co, jak i kto może sprawdzać ? a to powodowało obchodzenie przepisu i śmietnik wokół nas. Nowelizacja z 1 lipca 2011 r. narzuca obowiązek takich kontroli na gminę.
|