Jak drzewiej bywało
Kwitną zniczami
ciemne chodniki.
Jesienne kwiaty,
błędne ogniki,
palą się znicze.
Dziesiątki, setki,
tysiące zniczy?
Nikt ich nie zliczy?
Przechodzą ludzie,
schylają głowy.
Wśród żółtych liści
listopadowych
palą się znicze? (fragm. wiersza "Znicze" Danuty Wawiłow)
Co roku w pierwszy dzień listopada na tysiącach cmentarzy błyskają miliony lampek, a mogiły toną w jesiennych kwiatach. Trwa wędrówka ludzi po całym kraju, aby choć na chwilę stanąć nad grobami najbliższych, wrócić pamięcią do czasów, gdy byli wśród nas. Rozmyślamy, pochylamy się w zadumie nad grobami przodków, najbliższych, krewnych i przyjaciół. Obyczaj nakazuje zapalić światło także na grobach zapomnianych, których nie odwiedza już nikt bliski, na bezimiennych, polnych i leśnych mogiłach żołnierskich, w żołnierskich i powstańczych kwaterach cmentarnych, na miejscach straceń, w obozach zagłady, a więc w miejscach pamięci narodowej, a także na grobach ludzi szczególnie zasłużonych dla Polski. Spełniamy obowiązek i powinność żywych wobec umarłych. Uświadamiamy sobie, że życie ma swój początek i niestety swój kres. Zapalamy znicze, wzdychamy, tęsknimy i? odchodzimy. Do naszej codzienności, prozy życia, obowiązków?
Pozostają płonące jeszcze przez wiele godzin światełka wysyłane do nieba do wszystkich, których pozostawiliśmy na cmentarzach. Nad tymi największymi podniosą się pomarańczowo?czerwone łuny i obłoki czarnego parafinowego dymu. Miasta wypełni zapach płonących zniczy. Miliony płomyczków, delikatnie migocących w listopadowej, wieczornej mgle, nie pozwolą dotrzeć na czas nocy. Wtedy to właśnie zaciera się granica pomiędzy światem tych, którzy odeszli i tych, co ciągle o nich pamiętają?
W wjiększości religii ze świętem zmarłych związany jest ogień ? symbol pamięci, wdzięczności, modlitwy. Z tradycji pogańskiej ma on także na celu oświetlanie drogi zmarłym, spalenie ich grzechów i odpędzenie demonów. Stara legenda głosi, że w noc pomiędzy Dniem Wszystkich Świętych a Zaduszkami ogniska na rozstajach dróg wskazują właściwą drogę zagubionym i nieszczęśliwym duszom, błąkającym się pomiędzy niebem a ziemią. Na przełomie XV i XVI wieku rozpalanie ognisk przeniesiono w pobliże mogił, a obecnie znicze zapalamy na samych grobach. W przeszłości, głównie na Kresach Wschodnich, w pobliżu cmentarzy i na rozstajnych drogach rozpalano wielkie ogniska, aby dusze mogły ogrzać się przy nich przed długą powrotną drogą w zaświaty. W południowej, graniczącej z Polską, części Litwy do dziś zachowała się tradycja palenia na cmentarzu wspólnego ogniska. Tu po odwiedzeniu grobów bliskich i zapaleniu na nich zniczy, mieszkańcy wsi zbierają się na wspólnej modlitwie przy ognisku.
Ponadto ogień miał chronić ludzi przed złymi duchami i upiorami. Ogniska zaduszkowe rozpalano więc zawsze na mogiłach osób zmarłych gwałtowną śmiercią, a zwłaszcza na grobach samobójców, pogrzebanych pod murem cmentarnym. Chrust na te ogniska składano w ciągu całego roku (ten, kto przechodził obok, kładł obok grobu gałązkę i w ten sposób tworzył się stos do spalenia w noc zaduszną). W niektórych regionach Polski, np. na Podhalu, również w miejscu czyjejś gwałtownej śmierci każdy przechodzący miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który następnie co roku palono. W wielu miejscowościach, zwłaszcza w Kieleckiem i Małopolsce, choć palono ogniska u bram cmentarnych i na rozdrożach, powstrzymywano się od rozniecania ognia w domowych paleniskach tak 1 jak i 2 listopada. Obawiano się, by przybyłe z tamtego świata dusze zmarłych krewnych, zachęcone domowym ciepłem, nie zostały na dłużej wśród żywych, budząc wśród nich nieustanną grozę.
Nauka Kościoła katolickiego nałożyła się na te wierzenia ? nakazywano modlić się za zmarłych, bo modły i ofiary składane kapłanom w ich intencji miały skracać cierpienie dusz przebywających w czyśćcu i zapewniać im wieczny spokój. Zgodnie z tym nauczaniem, zmarli po odbyciu oczyszczającej pokuty mogli orędować za żywymi w ich ziemskim życiu i w godzinie śmierci.
Opr.: jerg
|