W niedzielę, 11 października Muzeum Regionalne zorganizowało ciekawe wydarzenie kulturalne. Program imprezy odbywającej się pod hasłem „Czołgi pod zamkiem\", charakteryzował się niezwykle zróżnicowaną tematyką, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień związanych z II wojną światową.
Oprócz stałych ekspozycji, istniała możliwość zwiedzania wystaw czasowych. Ogromne zainteresowanie towarzyszyło wystawom „Naznaczeni. Mieszkańcy wsi polskiej na robotach przymusowych w III Rzeszy" a także „Ocalić od zapomnienia" oraz projekcji filmu Andrzeja Paradowskiego „Oni wciąż pamiętają...", poświęconemu wspomnieniom opocznian związanych z okresem wojny i okupacji.
Ujmujący obraz cmentarza w Białaczowie, przedstawił krakowski fotografik Piotr Szymaszek. Zapytany o powody zainteresowania tym miejscem, odpowiada: „Urzekła mnie jego wyjątkowa atmosfera. Położony na obrzeżach miejscowości, stanowi doskonałe miejsce do zadumy i refleksji. Inspirację stanowiła ulotna chwila. Pokazałem cmentarz w taki sposób, jak ja go widzę. Moją wizję pragnę przekazać ludziom. Starałem się utrwalić na kliszy jego piękno, wygląd starych grobów, by pamięć o nich przetrwała wieki". Fotografowanie białaczowskiego cmentarza zajęło Piotrowi Szymaszkowi trzy lata.
Spore zaciekawienie wzbudziły stoiska twórców ludowych i artystów amatorów. Prezentowane rękodzieła można było nabyć w przystępnych cenach.
Na pasjonatach, wielkie wrażenie wywołała wystawa militariów z kolekcji Leszka Warczyńskiego. Wśród wielu ciekawych okazów sprzętu wojskowego z okresu II wojny światowej można było obejrzeć: maski przeciwgazowe, torby, hełmy, granaty, menażki, manierki, bagnety, skórzane ładownice na naboje, gąsienice od Tygrysa, Pantery, T-34. Znalazły się takie perełki, jak: rakietnica ,,Perkun'', karabin przeciwpancerny UR, lufa od TKS (polskiej tankietki) czy komora od działa Boforsa.
Największym zainteresowaniem cieszyły się jednak czołgi: polski 7 TP i niemiecki Panzerkampfwagen II. Ten pierwszy to jedyny taki egzemplarz na świecie. W jego rekonstrukcję zaangażowała się m.in. Kancelaria Prezydenta RP, a czołg odtworzony został przez Fundację Wojskowości Polskiej z Bielska-Białej. Jeden z członków tej organizacji - Jacek Chaber powiedział, że "odbudowany został z 15 pojazdów, a oryginalne części stanowią ok. 80 procent. Konstrukcja 7 TP była oparta na czołgu angielskim Vickers E. Został zatwierdzony do produkcji wiosną 1935 r., a w porównaniu z Vickersem 7 TP miał mocniejszy silnik wysokoprężny i był pierwszym w historii czołgiem wyposażonym w tego rodzaju napęd. W lipcu 1939 roku Wojsko Polskie posiadało 139 takich maszyn, a chwili wybuchu wojny 7 TP stanowił jedną z najbardziej udanych konstrukcji w zakresie broni pancernej.
Drugi z prezentowanych czołgów - PzKfw II, aż do 1941 roku był podstawowym czołgiem w dywizjach pancernych III Rzeszy. Chrzest bojowy przeszedł w wojnie hiszpańskej. W kampanii wrześniowej po stronie niemieckiej w walkach wzięło udział 1445 takich maszyn. Ten zaprezentowany jest w pełni sprawny, może sam się poruszać. Natomiast w 7 TP brakuje jeszcze wielu podzespołów, ale docelowo też ma być na chodzie.
Muzeum przeżyło w niedzielę prawdziwe oblężenie. Czołgi spodobały się w szczególności dzieciom, które zbadały je gruntownie, zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Szkoda jedynie, że czołg niemiecki nie jeździł - rozładowały się akumulatory.
A tak w ogóle, to organizatorzy udowodnili, że wizyta w muzeum nie musi być nudna i monotonna, czego im serdecznie gratulujemy. |