Najradośniejsza pora roku ? czyli wiosna ? przyszła do nas o jeden dzień wcześniej, niż zapowiada kalendarz, tj. 20 marca. Mowa o astronomicznej wiośnie. Skąd ta różnica?
Po ponad 400 latach od wprowadzenia kalendarza gregoriańskiego, którym posługujemy się do dziś, nasz ziemski sposób liczenia dni i lat rozsynchronizował się z kalendarzem astronomicznym. Wszystko za sprawą roku 2000, który był pierwszym od XVI wieku rokiem przełomu stuleci i jednocześnie rokiem przestępnym. Konsekwencje zgrzytu w obliczeniach uczonych renesansu będziemy odczuwać przez cały XXI wiek, witając wiosnę wcześniej, niż chce tego kalendarz.
By utrzymać synchronizację kalendarza z tym, co działo się na niebie, papiescy uczeni zmienili zasady określania roku przestępnego. Reforma zakładała specjalne korekty co 100 i 400 lat. Reguła dyktowała, by od XVI wieku lata przełomów wieku (1700, 1800, 1900) nie były przestępne. Niestety, obliczenia wskazywały na to, że rok 2000 będzie przestępny. I po 400 latach poprawkę kalendarza na przełomie wieków trzeba było odpuścić. W ten sposób wiosna w 2012 r. przesunęła się o jeden dzień względem kalendarza. I tak będzie przez cały nasz wiek ? wiosnę będziemy witać wcześniej!
Następna korekta kalendarza pojawi się dopiero na przełomie XXI i XXII wieku. Po tej poprawce równonoc trafi ponownie na 21 marca.
|