Już przeminął czas dożynek.
Puste wraca szkło do skrzynek.
Co minęło ? koniec, basta!
Tak dla wioski, jak dla miasta.
Zakończone górne mowy.
Przyszła jesień, czas odnowy.
Zagarniają miotły śmieci.
Co zużyte na łeb leci!
Ludzie lecą i pomysły,
Lub spływają z biegiem Wisły.
Polski czysta już połowa!
Przyszła jesień, jakość nowa.
Świeża w kraju wszędzie krew:
W parlamencie nowy szef,
W ZUS-ie nowe, w KRUS-ie, w sądzie,
No i najważniejsze ? w rządzie!
(Z "fuch" do władzy mkną jak muchy,
A ci starzy mkną na "fuchy".)
Zmian od groma, dacie wiarę?
Tylko twarze ciągle stare.
Niczym w gaciach skoczna menda,
Przemieszczają się w urzędach.
Po cichutku lub z impetem,
Z krzesłem albo z taboretem.
Ze starego, sru, na nowy.
Jesień przecież ? czas odnowy.
Nominacja wnet przyjęta,
Byle gęba uśmiechnięta.
Zatwierdzony do zamiany,
Jak przystojny i rumiany.
Zmian dziś tyle, aż żyć chce się.
Wszystko w naszym interesie.
Dla dzieciątka i dla matek,
Z kwiatka mkną na inny kwiatek.
Z poświęceniem, bo deszcz siąpi.
Nikt ich przecież nie zastąpi!
Do zamiany robi tłok się!
Wszyscy marzą o botoksie.
Morał zły dla dygnitarzy,
Tym o nowej, starej twarzy.
Coś, co nie jest tajemnicą:
Jesień złą, by zmieniać lico!
Wiatr jesienny cerę niszczy.
Możesz, gościu, dostać pryszczy.
|