Raj na świecie byłby tem,
Gdyby jawa była snem.
Inny obraz widział człowiek,
Wraz z otwarciem sennych powiek.
Pięknie byłoby i miło,
Gdyby, co złe, nam się śniło.
Wstyd, frustracja, troska, niemoc,
Wszechogarniająca przemoc,
Zazdrość o sąsiada porsche,
Wszystko razem, co najgorsze,
Jak z galerii obraz-szmira,
Nikłoby po wstaniu z wyra.
Ziewnął człowiek by z radością,
Śmiało zmierzył z codziennością,
Pospolitą chwalił rzecz,
Bliźnich kochał, cenił, lecz
Wszystko mrzonką to namolną!
Choć? pomarzyć czasem wolno.
Nikt fantazją się nie spasie,
W teraźniejszym Polska czasie!
Dookoła nie sen-mara,
Ale rzeczywistość szara.
Nie poradzisz, choć to złości,
Żyjesz w kraju z krwi i kości.
Czasem jednak nieświadomy,
Chcesz się unieść nad poziomy,
Nad obłudę, fałsz, nieprawość,
Ot, chociażby, przez ciekawość.
Raz odwiedzić te krainy,
Gdzie raj jest, bez popeliny.
Miast uniesień jednak dno,
I nie zwiejesz przed nim bo:
Kiedy prostak dygnitarzem,
Działacz, sędzia łapówkarzem,
Dyletantów moc na górze,
Gang w policji, w śledczym biurze.
Gdy z posługą ksiądz na bani,
Pan śpi z panem, z panią pani,
Kiedy sam prezydent błądzi,
Sąd nie karze, rząd nie rządzi,
A wśród posły siedzą osły,
Trudno być, niestety, wzniosłym.
|