Żadna w Polsce koalicja
Długo nie trwa, to tradycja.
Widzi przecież nawet ślepy,
Każda silna, a brak krzepy.
Od lat w kraju, wręcz niezdrowy!
Wszelki układ jest grupowy.
Chociaż to cokolwiek głupie,
Politykom szkodzi w grupie.
Wspólny program, sztandar, tarcze,
Niby dobre, a tu charcze.
Ledwo w jedność się połączą,
Zwiążą w całość i? poplączą.
Każdy chciałby rządzić solo,
Od wspólnoty zęby bolą!
Bo choć, ot podobni dębom,
Każdy chodzi z krzywą gębą.
Skąd miast siły zdań różnica?
Tkwi w tym jakaś tajemnica.
Jedni mówią, drudzy twierdzą:
Koalicje w Polsce śmierdzą!
Dobrze chociaż, że w przenośni,
A i tak my nie radośni.
Fakt, że biorą się za bary,
To są chyba istne czary.
Przyjdzie taki, co zazdrości,
Tej harmonii, tej miłości,
Od samego drań już rana,
Bawi co dnia się w szamana.
Urok, a nie popelina,
To rozpadu grup przyczyna.
Kiedy układ stoi z czartem,
Koalicje diabła warte.
Choć starają się chłopaki,
Wynik zawsze byle jaki.
Przyczyn innych nie szukajmy,
Lecz urokom odpór dajmy.
Nie czas więc rządzących winić,
A po prostu sejm odczynić.
Trzeba maga lub znachora,
Polska polityka chora!
Czary-mary czyńmy, kurna,
Odczyniając: urna! urna!
|