Kiedy komunistyczny władał
Rząd naszym krajem,
Okropnie się brzydził
Trzeci maj pierwszym majem.
Mierził pompą pochodów,
W dzień deszczowy lub duszny,
Tysiącami szturmówek,
No i tym, że niesłuszny.
Czekał na czas, gdy całkiem
Skreśli ręka każąca,
Z kalendarza dzień pierwszy
Majowego miesiąca
I przestanie gnębiony
Polski lud fabryk, szkół,
W dniu tym, za przekonania,
Być dzielony na pół.
Zawiał wicher dziejowy,
Zalał lud władzy sadła
I komuna, jak dom z kart,
Pod cholerę upadła!
Trzeci maja nad pierwszym
Rozpoczynał już sąd,
By go zniszczyć, wykreślić,
Z listy wolnych dni, świąt.
Aby wreszcie swobody zażyli Polacy?
Wtedy wydał się wszystkim
Pierwszy maj całkiem cacy.
Pokochano go czule,
Z trywialnego wręcz względu,
Za możliwość stworzenia
Najdłuższego weekendu!
Lud się cieszy, raduje
I uśmiecha, weseli,
Kiedy oprócz soboty,
No i świętej niedzieli,
W dzień powszedni wypada
Trzeci i pierwszy maj.
Laba jest jak ta lala! ?
Żaden nie ma jej kraj.
Czas relaksu, dla zdrowia,
Dla siły, urody.
Do wód jadą ruchliwi,
Lenie leżą jak kłody.
Jeden w góry wyrusza ?
Zostać chce Janosikiem!
Na tapczanie zalega,
Całe dnie, drugi bykiem.
Ktoś po lesie mknie żwawo,
Inny w piasku się tarza.
Szkoda, że taki weekend,
Raz do roku się zdarza!
Zyskał naród by cały
I niech nikt tu nie sarka!
Wypoczętym, wiadomo,
Rosłaby gospodarka.
Gdyby takich weekendów
Było więcej, bez liku,
Osiągnęłaby Polska
Poziom gdzieś? Mozambiku.
Jestem bardzo szczęśliwy ?
Myślę ? ze mną krąg szerszy,
Że się wreszcie pogodził
Z trzecim majem maj pierwszy.
Bez uprzedzeń, po swojsku,
Czule ścisnął mu grabę.
W kalendarzu dwa święta,
Naród polski ma labę. |