tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Ciekawostki

 Kuranty, zdrowia i wiwaty

 
Jak drzewiej bywało...







W momencie nadejścia Nowego Roku w całym kraju składano sobie życzenia i wznoszono toasty. Również podczas karnawałowych zabaw ? przynajmniej na początku ? wypicie kieliszka trunku poprzedzane bywa stosowną oracją wznoszącego toast. Toasty od wieków są nieodłącznym atrybutem wszelkich, nie tylko sylwestrowych i karnawałowych, spotkań przy drinku. Za najstarszy toast na świecie uznaje się toast sumeryjski: Piwo jest skoczkiem ? zęby jego schodami.

W Polsce do czasu pojawienia się słowa toast spełniano zdrowia ? czyli wiwaty. Pierwszy opis obyczaju wznoszenia toastów w Polsce pochodzi z początków XVI wieku, ale czyniono to wówczas inaczej niż obecnie. Podczas uczty, przy spożywaniu tzw. gęstych potraw mięsnych, nawet w zamożnych domach staropolskich wina na stół nie podawano. Dopiero pod koniec biesiady, przy deserach (na wety) przychodziła pora na przeróżne toasty, czyli zdrowia lub wiwaty. Spełniano je małmazją (tak w owych czasach nazywano wina pochodzące z krain basenu Morza Śródziemnego) lub węgrzynem. Uznawano je powszechnie za lepsze od win zachodnich.
Podobnie jak w całej średniowiecznej Europie wznoszenie toastów miało swój ustalony porządek i procedurę. Pijąc zdrowie wstawano, a wznoszący zdrowie przemawiał. Gdy skończył, na cześć osoby uhonorowanej wiwatem wznoszono okrzyk Niech żyje!. Na spotkaniach publicznych zachowywano pewną kolejność wiwatów. Najpierw wznoszono zdrowie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, potem króla, następnie królowej, w kolejności należało uhonorować prymasa lub biskupa miejscowej diecezji, wreszcie najdostojniejszych z gości. Po wyczerpaniu listy uhonorowani wiwatem w tej samej kolejności wznosili zdrowie gospodarza i jego rodziny. W XVIII wieku upowszechnił się zwyczaj przyklękania pijących zdrowie damy. Wywodził się on z poprzednich wieków, kiedy to w podobnej chwili przyklękano przed królową. Zygmunt Gloger w ?Encyklopedii staropolskiej? opisuje bankiet wydany w lutym 1646 roku w Gdańsku z okazji wjazdu do Polski księżnej Ludwiki Marii Gonzagi (późniejszej królowej Polski, żony Władysława IV Wazy i Jana II Kazimierza):
Około stołu wielka liczba szlachty polskiej, synów senatorskich, do których gdy kto pił zdrowie królowej, zginali kolano, nim je spełnili. Królowa zaczęła od zdrowia króla, małżonka swego, pani Gvebriant do księcia Karola piła zdrowie francuskiego monarchy i jego matki, potem znowu królowa zdrowie prałatów i senatorów, którzy odpowiedzieli stojąc. Widocznie ci ostatni byli z przyklękania zwolnieni?
Podczas takiej uczty ilość toastów szła w dziesiątki, a pamiętać trzeba, że każdy toast należało wypić do dna. Na imieninach zaczynano od zdrowia solenizanta, na weselach oczywiście od zdrowia państwa młodych. Podczas toastów na dworze grzmiały moździerze wiwatowe, w izbie biesiadnej grali muzykanci, a wszyscy biesiadnicy z kielichami w dłoniach gromko śpiewali tzw. kuranty wiwatowe. Zygmunt Gloger wyjaśniał: Kurantami zwano śpiewki wiwatowe, czyli toastowe, które zwyczajem staropolskim wszyscy ucztownicy śpiewali przy stole z kieliszkiem w ręku, skoro było podniesione czyje zdrowie. Zwyczaj ten był powszechny u szlachty, od której przeszedł do ludu, zachowującego go w wielu okolicach dotąd.

Spośród wielu takich śpiewek toastowych warto przypomnieć:
Kto zdrów, kto dobrze pije,
Kto jest przyjaciel prawdziwy,
Niechaj to zdrowie wypije:
Wiwat dom (tu nazwisko) poczciwy!
Zachowanie wyróżnionego toastem komentowano takim kurantem:
Wypił! Wypił! Nic nie zostawił!
Bodaj go, bodaj go Bóg błogosławił!
Pod koniec uczty można było usłyszeć:
Dajcież mi kielicha, bo mam chęci wiele,
Wypiję wasze zdrowie, zacni przyjaciele.
Niech wam da Bóg szczęście, ukontentowanie,
Tego ja wam życzę na podziękowanie.
Ciekawostką polskiego obyczaju biesiadnego była ?prynuka? czyli zwyczaj przymuszania do picia gościa przyłapanego na tym, że nie spełnił jakiegoś toastu. W nieszczęśnika wlewano po prostu taką ilość trunku, aż był się obalił, co uznawano za wystarczające zadośćuczynienie za popełniony nietakt towarzyski.
Współczesny karniak jest skromnym potomkiem tamtych zwyczajów. Koniec biesiady następował, gdy wypito ogólne ?Kochajmy się!?, zwane niekiedy ?toastem sandomierskim? (stąd właśnie tytuł ostatniej księgi ?Pana Tadeusza?. Po nim mogły być już tylko pożegnalne strzemienne, trąbione lub wsiadane, wychylane na ganku lub przy wrotach.
Z biegiem czasu forma toastów, stanowiących ważny składnik polskiej etykiety, była rozbudowywana i doskonalona artystycznie. Nieraz stawały się one prawdziwymi utworami literackimi, pisanymi również przez znanych pisarzy. Dziewiętnastowieczne poradniki dobrego wychowania podawały już gotowe wzory toastów, a na przełomie XIX i XX wieku wyszło drukiem wyjątkowo dużo zbiorów toastów, prozatorskich i wierszowanych, przeznaczonych do wygłaszania z okazji uroczystości rodzinnych (wesel, chrzcin, zaręczyn, imienin, jubileuszy), świąt kościelnych, zebrań towarzyskich, wieczornic, obiadów itp.
Cóż nam zostało z tamtych lat poza staropolskim zamiłowaniem do wznoszenia toastów? Chyba tylko jedyny współczesny kurant ?Sto lat!?, śpiewany jak przed laty na stojąco, a także strzemienny, powtarzany wielokrotnie?
Opr.: erg


erg   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 2 (809) z dnia 11 Stycznia 2013r.
W dziale Ciekawostki dostępne są również artykuły:

Pokaż pełny spis treści
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »