Straszna rzecz, gdy z końcem roku
Coś doskwiera, kłuje w boku.
Ot, choróbsko się przypęta,
Przed świętami lub na święta.
Chorym w grudniu być to ściema!
W służbie zdrowia forsy nie ma.
Od lat wielu jest zasada:
Wstyd chorować, nie wypada,
Bo to przecież zwykłe draństwo.
Przez nas może upaść państwo!
Budżet chory rwie, rozdziera,
A tam dziura jak cholera.
Wszak, gdy w grudniu śnieg, zamiecie,
Kasy brak jest w NFZ-cie.
Pusto, że się tylko ciąć.
Skąd więc ją do czorta wziąć?
Zamiast walczyć z bólem dzielnie
Mnożą chorzy się bezczelnie.
Tu tasiemiec, tam robaki,
Wrzody, pryszcze i czyraki.
A i trafi się, nie kłamię,
Taki, który nogę złamie.
Jak ci nie wstyd draniu, oż ty!
Wpędzać budżet państwa w koszty.
Nie ma naród krzty litości,
Do lekarza mknie po złości.
Idą starsi i bobasy,
Choć wiadomo nie ma kasy.
Jeden z drugim jak w dym dyma,
Budżet tego nie wytrzyma.
Lud choruje i nie spocznie.
Uwziął, kurde się widocznie.
Do lekarza biegnie wredny,
Złupić NFZ-et, choć biedny.
Stop narodzie, dość, wystarczy,
Bo na premie im nie starczy.
Finał, może ujdzie w tłoku:
Wstyd chorować z końcem roku!
Wszak na kaszel, na zawały,
Termin wolny pozostały.
A tu chora brać cherlawa!
Aspołeczna to postawa.
|