Pięć kanapek ? chleb ze smalcem,
Napychana kicha palcem,
Kość na zupę, to do gara,
Barchanowych gaci para.
Sru! W służbową wszystko teczkę.
Jedzie poseł na wycieczkę.
----------------------------------
Są ludziska wciąż, cholera,
Których zazdrość, chyba, zżera.
Nic empatii, moc krytyki,
Zwłaszcza wobec polityki.
A szczególnie kłuje? w boku,
Kiedy poseł na widoku.
Choć ten co dnia jak wół tyra,
Nic pochwały tylko: szmira!
Złorzeczenia, jednym głosem,
Choćby się podpierał nosem.
Nikt się nad nim nie użala,
Bo się niby o?
A tymczasem poseł taki,
Wprost wypruwa dla nas flaki.
Walkę toczy ustawiczną,
Za gotówkę symboliczną.
Pieski żywot, prosto, wiedzie,
Też gdy za granicę jedzie.
Wciąż ciernistą kroczy drogą:
Do Kambodży, Birmy, Togo.
Mknie po lodach, sunie w knieje,
Bo tam Czukcze, tam Pigmeje.
Wesprze Polskę Pigmej ślicznie!
Gospodarczo i technicznie.
Za granicę poseł pruje,
Bo tak naród oczekuje.
Gotów wybrać się, bez kitu,
Do Strasburga, do Madrytu.
Mknie, choć jazdy on nie kocha.
Lud miast chwalić strzela focha.
----------------------------------
Pięć kanapek ? chleb ze smalcem,
Napychana kicha palcem,
Kość na zupę, to do gara,
Barchanowych gaci para?
Jedzie poseł, niczym duch,
Jednocześnie do miejsc dwóch.
PS
Tym co stroją głupie miny:
Nie żałujcie im benzyny!
Niech na wiece mkną, odczyty,
Stąd kraj będzie mieć profity.
Jedzie poseł dla narodu,
Też gdy nie ma samochodu.
|