W polityce, od zarania,
Każdy jest innego zdania.
Koalicje, partie, rządy,
Toczą spory o poglądy.
Czarni, biali, żółci, Żydzi,
Świat inaczej każdy widzi.
Co partyjka inna racja,
Wszak tak każe demokracja.
A i rozbieżności duże,
Nie są obce dyktaturze.
Ledwo jedni hasło rzucą,
Już się wszyscy wspólnie kłócą.
Skoro w Polsce wolność mega,
Więc od norm nikt nie odbiega.
Wręcz przeciwnie, jak indory,
Politycy wiodą spory,
(Aż pot leje się spod pachy!)
Nawet i o problem błahy.
Roztrząsają, nie dla hecy:
Kogo chronią szersze plecy.
Który gładszy, który miły,
Która partia łapie tyły.
Kto jest mężny, wiotki, gibki,
Ślamazarny, a kto szybki.
Czy ministra czcić, czy skosić
I czy mógłby pejsy nosić.
Przepychanki, targi, swary,
W kwestii bytu, w kwestii wiary,
Dyskurs toczą wciąż gorący
Ateista i wierzący.
W TV, w prasie mądrych sfora
I u Ojca Dyrektora.
Jest problemów u nas szereg,
Od złych reform do lakierek.
Które nosić: ciemne, jasne,
I czy luźne, czy ciut ciasne.
Polityka obszar mętny,
Nie zrozumie człek przeciętny.
Zwłaszcza w Polsce, w kraju Lecha,
Taka narodowa cecha.
|