Smutnym życie byłoby,
Chromym, jak kaleka,
Gdyby nie wróżbiarskie gry,
Sądy, co nas czeka.
Choć to tylko gra na niby,
Czasem wynik marzeń,
Rosną, jak po deszczu grzyby,
Przeróżne sondaże.
Człek, co stanie się chce znać,
Losu odkryć kartę.
Za horoskop gotów dać
Duszę, w pakcie z czartem.
Przyszłość spod tajnego płaszcza
Każdy znać chce swoją.
A już politycy zwłaszcza!
Jak w narodzie stoją?
Sondaż politykom miły,
Przed wyborczym starciem,
Która partia łapie tyły,
A kto ma poparcie.
Z wywieszonym mkną jęzorem,
Do ankiet, jak dzieci.
By z OBOP-em i z Pentorem
Ustalić, kto leci.
I gdy partia kurs rosnący
Ma, to wnet z rywala,
Śmieje się przewodniczący,
Za nim cała sala.
Rżą jak konie bez popasu,
Na rzeź gnane stadnie,
Bo wesołość jest do czasu,
Im też wkrótce spadnie!
Wszak sondaże w sobie mają,
Brak w tym tyci cudu!
Że się przecież opierają
Na nastrojach ludu.
Przy następnym, po niedzieli,
Kto za sukces pije,
Jeśli jakąś gafę strzeli
Spadnie na łeb, szyję.
I tak w kółko, pół na pół,
Łażą przez sondaże,
Raz na górę, a raz w dół,
Wciąż te same twarze.
Bez sondaży ani rusz,
To chleb polityczny.
Chłopcy muszą znać i już!
Kto brzydki, kto śliczny.
|