Uratowali życie dzieci

Chyba jeszcze nigdy opoczyńska komenda policji nie gościła w tak krótkim czasie tak wielu ekip dziennikarzy telewizyjnych, radiowych, reporterów i fotoreporterów z prasy centralnej i z wszelkich innych mediów. Nic dziwnego, w ciągu zaledwie trzech dni, dzięki postawie dwóch policjantów uratowane zostało życie dwojga maleńkich, półtorarocznych dzieci ? chłopca i dziewczynki.
8 i 10 marca na numer alarmowy 112 zadzwonili przerażeni rodzice, najpierw Igorka i Nikoli. Ich przerażenie sięgało zenitu, to co mówili wyglądało podobnie: dziecko się dusi, nie oddycha, jest sine, ma drgawki, gorączkę. Wybierając numer 112 byli pewni, że dzwonią na pogotowie, lecz łączyli się z policją. I być może stanowcze lecz spokojne polecenia, wydawane przez policjantów, pozwalały rodzicom opanować się i podjąć skuteczne działania reanimacyjne. Funkcjonariusze, krok po kroku, mówili, co trzeba robić zanim przyjedzie wezwane przez nich pogotowie ratunkowe i przewiezie dziecko do szpitala.
Dziś szczęśliwe dzieci już są w swoich domach. Lekarze u Igora stwierdzili infekcję gardła, a drgawki i zatrzymanie oddechu to efekt nagłego skoku temperatury. Mama Igora dowiedziała się dopiero w szpitalu, że przez telefon rozmawiała nie z pogotowiem, lecz z policjantem.
Nikola w sobotę była troszeczkę osłabiona, zanim jej mama zdążyła podejść z termometrem, dziewczynka zaczęła sinieć, dostała drgawek, traciła oddech. Kobieta również połączyła się pomyłkowo z policją, sądząc, że dzwoni na pogotowie. Po otrzymaniu wskazówek od policjanta podjęta reanimacja szybko dała efekt ? dziewczynka odzyskała oddech jeszcze przed przyjazdem pogotowia. Lekarze orzekli, że Nikola miała anginę i kłopoty z krtanią, stąd tak wysoka i nagła gorączka.
Bohaterami są (choć wcale się nimi nie czują) młodszy aspirant Rafał Karasińki (12 lat służby) i aspirant Radosław Rudzki (21 lat służby). Rafał Karasiński, którego opanowaniu zawdzięcza życie mały Igor, zanim wstąpił do policji był ratownikiem medycznym, co z pewnością pomogło mu w udzielaniu fachowych wskazówek. Nie bez znaczenia jest też fakt, że sam jest ojcem trójki dzieci. Aspirant Radosław Rudzki 10 marca na dyżurce pojawił się zamiast kolegi, za którego wziął dyżur w zastępstwie, w pierwszej chwili nie wierzył, że sytuacja z 8 marca się powtarza. A jednak? Szybko poinstruował mamę Nikoli, jak ma prowadzić reanimację dziewczynki, a gdy usłyszał płacz dziecka ? już wiedział, że mała żyje i oddycha. Polecił więc ułożenie dziecka w pozycji bezpiecznej do czasu przyjazdu pogotowia. Swoją wiedzę na temat ratowania życia dziecka zawdzięcza szkoleniu z udzielania pierwszej pomocy, które regularnie są prowadzone w policji. Sam jest ojcem trójki dzieci.
Obaj funkcjonariusze są nieco oszołomieni medialnym szumem. Jak sami twierdzą, na ich miejscu każdy zrobiłby to samo. Często policjanci są np. na miejscu wypadku jeszcze przed przyjazdem karetki, więc każdy z nich musi umieć udzielić pierwszej pomocy, a opanowanie to podstawa pracy w służbie mundurowej.
Rodzice obu dzieci są bezgranicznie wdzięczni policjantom, wiedzą, że to właśnie im zawdzięczają życie swych pociech, podziwiają ich opanowanie i wiedzę. Mamy osobiście podziękowały policjantom, a ci tylko mówią, że najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło?
Dumny jest ze swoich podwładnych komendant powiatowy, insp. Janusz Myga. Dla niego, fakt, by tak bardzo zbiegły się w czasie obie akcje, to czysty przypadek, ale z pewnością takie dramatyczne sytuacje się zdarzają i trzeba sobie umieć poradzić, a policjanci doskonale sprostali temu zadaniu. Możliwe też, że skorzysta na tym również społeczeństwo, które uświadomi sobie konieczność znajomości udzielania pierwszej pomocy.
W sobotę obaj funkcjonariusze jadą do Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi na spotkanie z komendantem, który postanowił ich wyróżnić za skuteczne akcje.






Aspirant Radosław Rudzki





Mł. aspirant Rafał Karasiński